środa, 23 lipca 2014

..Rodzeństwo...

...nigdy go nie miałam i zawsze o nim marzyłam ! śniło mi się po nocach, że mama jest w ciąży i wreszcie będę miała siostrę lub brata. Nawet gdy już miała naście lat dalej marzyłam, że fajnie byłoby mieć młodsze rodzeństwo. Zazdrościłam go innym koleżankom, kolegom, kuzynom i kuzynkom. Żeby mieć siostrę lub brata, któremu można przynosić cukierki ze szkoły, robić prezenty na gwiazdkę i żalić się na rodziców...
...
...Kiedy dowiedziałam, się że jestem w drugiej ciąży, tak szybko - płakałam. nie ze szczęścia. z rozpaczy. z niewiadomej. że tak szybko, że już teraz. że się jeszcze nie nacieszyłam pierwszym dzieckiem, jeszcze mu nie dałam tyle miłości ile chciałam a tu już drugi maluszek, z którym będzie "trzeba" podzielić się miłością. Mój mąż był szczęśliwy, ja zasmucona. Z czasem smutek przerodził się w radość i oczekiwanie
... bałam się, że starszy synek będzie czuł się odrzucony, ominięty, nie najważniejszy...
A teraz nie wyobrażam sobie, że mogło by być inaczej! Że jedno dziecko to jakoś pusto. za cicho. za spokojnie. A mojemu synkowi byłoby tak strasznie nudno i pusto. Z kim by się tak świetnie bawił i wymyślał psoty. Od kogo uczył by się, że trzeba się podzielić, że czasem trzeba na coś poczekać, że nie wszystko jest odrazu na już i tylko dla mnie. Że trzeba się umieć bronić gdy siostra wyrywa zabawki bez pytania.
Z kim mógłby się bawić w sklep i szpital. W strażaków i rolników. I w kościół. Jeść razem lody i cukierki. Chlapać się w basenie i gonić kto pierwszy na zjeżdżalni. Czy teraz ma się huśtać lalka czy traktor. I kto jak nie siostra, która czasem gryzie i bije to potrafi przyjść przytulić z całych sił i powiedzieć - kocham.
I można by tak wymieniać bez końca. ...rodzeństwo ma same plusy. ! Szkoda mi, że nie mam swojego ale cieszę, się ogromnie, że moje dzieci mogą je mieć!


ps... już dawno miałam zaplanowane, że napiszę posta na ten temat! nie zgapiłam go od Iwony z onamasile.blogspot.com ! przysięgam :) A  Iwonę serdecznie pozdrawiam!






2 komentarze:

  1. Miłość rodzeństwa jest niezwykła. Dla przykładu: jednego wieczora, gdy mieliśmy gości, chłopcy zniknęli nam z pola widzenia... bawili się gdzieś w ogrodzie... aż do momentu, gdy zrobiło się za cicho... wysłałam mojego K, co by sprawdził, czy wszyscy żyją. I za chwilkę słyszę: czy wyście oszaleli? co wy wyprawiacie? odłóż łopatę! czemu go chciałeś zakopać??!! Co to znaczy, że był niegrzeczny?! A ty Bartek idź pokaż się mamie... Toż jak zobaczyłam młodszego to zostałam stać bez słowa. Zatkało mnie. Stanął przede mną jakiś dziwny ludzik, od czubka głowy aż po paluszki w stopach cały obsypany piachem i ziemią. Tylko gałki w oczach i zęby wyszczerzone miał białe. A jak go klepnęłam w tyłek to uniósł się tuman kurzu... Ale jaki on był szczęśliwy!! Tylko Adaś gdzieś z tą łopatą czaił się za ścianą domu i obserwował rozwój sytuacji :) A godzinę później, gdy znajomi wyjeżdżali, rzucili standardowy tekst: "Bartosz, chodź z nami, będziesz u nas spał". Jak Adam to usłyszał, rzucił łopatę i w te pędy do nich i dawaj wyrywać Bartka z rąk znajomych. I ten krzyk przez łzy: "Ale to jest mój braciszek!! On tu ma swoje łóżeczko! Tu będzie spał!! Tu ma swoje zabawki! Kup sobie swojego braciszka, bo mój Bartosz jest mój". I dawaj go za rączkę i drapaka do domu... Dla takich chwil warto ponieść każdą cenę... Tylko ten płacz przy kąpieli, gdy trzeba było Bartka szorować... masakra :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahha świetne! najpierw zakopać a potem to jednak mój mój i nie oddam:) no widzisz jak super! nie ma to jak rodzeństwo :)

    OdpowiedzUsuń