wtorek, 23 grudnia 2014

Wymarzonych Świąt !!

Kochane moje czytelniczki - jeśli w ogóle istniejecie :)
Z okazji zbliżających się świąt, życzę Wam aby ten świąteczny czas był taki jak sobie wymarzyłyście, a może nawet lepszy , piękniejszy ! żeby ten porządek wreszcie zapanował w waszych domach...choć na chwile...no może dwie.
żeby te barszcze, pierogi, uszka, pierniki, makowce wszystko to wyszło pyszne, a nawet przepyszne!! żeby choinka pachniała lasem i w ogóle nie traciła igieł, żeby prezenty wywołały uśmiech na twarzach obdarowanych, żeby kolędy były ciągle obecne, nawet w tle cichutko, by dzieci wasze zamieniły się na ten czas w aniołki kochane :) by wszyscy byli bardzo blisko, na wyciągnięcie ręki,
i najważniejsze by maleńkie Dzieciątko narodzone tam hen daleko w żłobie, narodziło się też w Waszych sercach, domach. rodzinach.

no i żeby spadł śnieg....


Radosnego , Wymarzonego czasu !!!


 


sobota, 13 grudnia 2014

..nie czuje Świąt....

...w tym roku nie czuje Świąt... tzn do dziś nie czułam w ogóle tego, że się zbliżają i że najwyższy czas poczynić jakieś przygotowania. Wszystko za sprawą paskudnych chorób, które nie tylko dopadły moje dzieciaki, ale głownie mnie. Z brzydkim kaszlem, zatkanym nosem., zatkanymi zatokami,. zatkanymi uszami, bez węchu i smaku no nic a nic nie czułam, że to już połowa grudnia. Nawet pierniczki piekłam bez węchu. No ale dzieci już czekały, mama obiecała to cóż było robić. Dom podobno pachniał od góry na dół pieczonymi pierniczkami a ja nic. zero, nul. Jakie to straszne uczucie. Nawet mimo rorat, lampionów i ciemnego kościoła no jakoś nie czułam, że to już. W sercu głęboko się cieszyłam, ale choroby zabrały nam radość.
I choć nie lubię tego narzekania, że ktoś tam Świąt nie lubi bo to tylko sprzątać tyle trzeba, szykować, gotować i w ogóle bez sensu tylko się człowiek urobi, to pierwszy raz czułam coś w tym stylu.
Ale na szczęście leki skutkują i gdy dziś zobaczyłam, a raczej przejrzałam na oczy, że ten bałagan w koło o Matko Boska aż taki ogromny to mi zaraz czucie wróciło. Jak bum cyk cyk. No żeby tak dom zapuścić!
Za radą męża (trochę złośliwą - nie zapomnę Ci :p) zakasałam rękawy i rozpoczęłam przygotowania.
Uhu to się tego nazbierało,. dobrze że jeszcze tydzień nam pozostał...trochę nawet ponad.
Długo mnie tu nie było, ale nic się nie stało. Po prostu bez powodu :)
Życzę owocnego przygotowywania do Świąt