piątek, 9 października 2015

...zmiany... są dobre ?

Czasami w życiu zachodzą zmiany. Jednych bardzo pragniemy i wyczekujemy, o innych wolimy nie myśleć. Udajemy, że nie nadchodzą. Ale jednak nadchodzą. Zmiany są różne, małe i duże, poważne i błahe.....
Począwszy od zmiany fryzury, makijażu, zawartości szafy. Można zmienić cukier biały na trzcinowy, kawę rozpuszczalną na świeżo mieloną, herbatę zwykłą na ekologiczną. Zmieniamy chłopaka, dziewczynę, stan cywilny, miejsce zamieszkania. Swoje nastawienie do świata i ludzi. Pracę wreszcie można rzucić w cholerę i zmienić. I tak wymieniać można bez liku. Wszystkie te zmiany mają wspólny mianownik. Obawa. Strach. Niepewność. A im bliżej do nich tym bardziej chcielibyśmy się wycofać, zrezygnować, pozostać przy starym i znanym.
Tak też było u nas w związku ze zmianą przedszkola. Rok temu nie dostaliśmy się do tego obok nas, ale do sąsiedniej miejscowości. Wtedy też się obawialiśmy bo nie byliśmy "u siebie". Poszliśmy i pokochaliśmy to miejsce od 1-szego dnia. Ciepłe, przytulne, cudowne miejsce. Jak w domu. Takim pachnącym obiadem i wypełnionym dziecięcym śmiechem..
Wielkim krokami zbliżał się koniec roku szkolnego i czas decyzji co dalej. Zostajemy czy zmieniamy. ZOSTAJEMY  krzyczało serce !! ZMIENIAMY podpowiadał rozsądek i nauczyciele. Że to zerówka, koledzy ci co już do szkoły pójdą, a jeszcze potrzeba grupy integracyjnej, lepsza fachowa pomoc. Och.
Koniec końców zmieniliśmy. I się zaczęła. Lawina obaw, lęków i narzekań (choć jeszcze nie było na co). Porównywania i wytykania palcami co jest gorsze, mniej fajne. I w ogóle a nic nie poparte sprawdzonymi argumentami. Strach ma wielkie oczy.
W tym roku posłaliśmy już dwójkę dzieci do przedszkola. Z tym że jeden przedszkolak to ten co przechodził zmianę, a druga przedszkolaczka dopiero zaczynała swoją przygodę ze światem zewnętrznym. Tu nie było obaw. Bo każde miejsce tak czy siak byłoby nowe.
Minął miesiąc i obawy poszły w kąt. Choć tamto miejsce, na zawsze zostanie w naszych sercach jako to pierwsze, macierzyste, ukochane, najlepsze. To dzieciaki polubiły to miejsce od razu , a na pytanie jak w przedszkolu odpowiadają - no super !

Tak więc zmiany są dobre. A przynajmniej nie zawsze takie złe. Zmiany są potrzebne. Można się do nich przyzwyczaić i z nimi oswoić. Najważniejsze myślę to nie nastawiać się od razu na NIE.

A na zakończenie, mały załącznik z ostatniego wydarzenia przedszkolnego jakim było "święto pieczonego kartofla".  :) na którym miałam przyjemność przyjrzeć się dzieciaczkom z bliska :)