wtorek, 2 września 2014

...pustka...

no jak Boga kocham!
..pierwsze dni przedszkola za nami. Nic wielkiego. Tysiące, jak nie miliony dzieci uczęszcza do przedszkola. W różnym wieku, o różnych porach. A jednak. Pustka taka nieopisana....
...i nie ma płaczu żadnego, lamentu jakiegoś, marudzenia, że ja nie chcę, nie lubię, ....
to tylko ze mną coś nie tak. On się cieszy...polubił, nie płacze, odważny jest !
to tylko mamie coś się poprzestawiało. a może wcale nie poprzestawiało. No nie potrafię się oswoić, że go nie ma, na tyle godzin, że z jednym dzieckiem w domu, jak pusto...Ona też chodzi bez celu, nie gada tyle.. dopiero jak brat wraca to się ożywia!
Cztery lata.. ile to miesięcy? 48 słyszę nad uchem... ile tygodni, dni, godzin.. spędzonych razem. Nie mówię, że zawsze twórczo, intensywnie, kreatywnie. Ale razem. Nie raz nam telewizor pół dnia zajmował. Ale razem. Do sklepu, na spacer, gotowanie razem, odkurzanie razem... odwiedziny razem.
I wszystko to ząbkowanie, raczkowanie, chodzenie, skakanie, jazda na rowerze, słowo pierwsze, kolano zdarte pierwsze i nie ostatnie, i ząb wybity i szpital jeden i drugi i trzeci nawet ! i budzenie się w nocy, a potem nie budzenie się całą noc, i wakacje pierwsze i święta pierwsze, i roraty i choinki strojenie i pierników pieczenie
no wszystko wiadomo, każda mama wie. I miłość i złość, cierpliwość i jej brak.
A teraz co... on tam, my tu. On zadowolony, my niekoniecznie.
Przecież mógł z nami tu jeszcze być, praca nas żadna nie goni. Ale tak "trzeba" przecież ! tam dzieci, grupa, samodzielność. Potem będzie odstawał od innych.. a lepiej tam, rozwinie się, nauczy się, ,,,,
Ciężko tą pępowinę uciąć.! że już nie tylko z mamą, że sam potrafię i odnajduję się powoli w świecie.
A mamie płakać się chce, tylko z czego? z dumy czy smutku ? z podziwu czy tęsknoty? wszystko razem wzięte do worka wrzucone, zmieszane i wstrząśnięte !
Tak musi być, Taki świat. A co to będzie jak szkoła się zacznie, jak studia w innym mieście !
do wszystkiego widocznie trzeba dorosnąć. I chyba mój czteroletni synek lepiej dojrzał do wieku przedszkolnego niż mamusia.
Nic po sobie nie pokazuję, cieszę się z nim. Ale w środku gdzieś tam głęboko "ucisk w dołku" ogromny !
takie miałam plany, że jak do przedszkola on pójdzie to się wreszcie za porządki wezmę ! wszystko pomyję, poukładam, posegreguje, tam i siam pojadę...
a póki co to bałagan tylko szerokim łukiem omijam, udaję, że go nie widzę, popijam kawę, błąkam się.. i odliczam czy już mogę wsiąść w auto i pojechać...

jeszcze nie raz nas pewnie zaboli, ukłuje, zdziwimy się, że mamusia nie zawsze syneczkowi potrzebna:)
muszę chyba iść do sklepu po farbę i wałek i przemalować to i owo, żeby czas pustki zabić, oswoić...









pozdrawiam wszystkie mamy przedszkolno przestraszone, nie oswojone :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz