poniedziałek, 9 czerwca 2014

...wyprawa...

...mam zakwasy na łydkach, opalone ramiona... czuje się padnięta i potrzebowałabym wolnego dnia , ale warto było ! :) wybrać się z dziećmi w góry. Zwłaszcza kiedy F ciągle mówił - tyle czekałem na ten dzień i wreszcie on jest! I jesteśmy w górach. Ale wspaniały dzień:)
Bezchmurne niebo, lekki wietrzyk, żadnych dzikich tłumów i kolejek. ! piknik na trawie z widokiem na panoramę śląska .... wygłupy z przyjaciółmi, zimne piwko z soczkiem...
mmm i dzieci takie małe a takie dzielne! maszerowały dzielnie. ani razu nie padło słowo w stylu bolą mnie nogi, chcę na ręce,,, wręcz przeciwnie ich małe stópki zrobiły tego dnia wiele wiele kroczków, w górę, w dół. tam i z powrotem !
a dziś rano wstały skoro świt wspominając wczorajszy dzień z uśmiechem. Gorzej z mamą, której nogi wyraźnie czują wczorajszą wyprawę:)


szkoda tylko,że nasze auto pochodzi z czasów gdy klimatyzacja nie była w standardzie.... ;-)

1 komentarz: